sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 40: Walczmy jak w Igrzyskach Śmierci: Część 2.

        

"Zrozumiałem, że istnieją ludzie, w których towarzystwie człowiek czuje się lepiej,wszystko, co gorzkie przemija, a świat rozpromienia słońce."
                                                                 -H. Ch. Andersen
___________________________________________________________

Pobiegłam wzrokiem po Hiszpanach rozwalonych na niebieskich ławkach stadionu. 

Prawie każdy znajdywał się w jakiejś grupie, pijąc z brązowych kubków otoczonych ciepłą parą i wzdychając z widoczną ulgą.

Mata gonił za Silvą, który najwyraźniej znów ukradł mu kawę, Pique z Fabregasem stali nieopodal machając do tłumu dziewczyn wręcz wiszących na siatkach otaczających miejsce treningowe i wyraźnie mając z tego radochę, Valdes, Xabi i Iniesta siedzieli spokojnie popijając kawę, Ramos i Martínez leżeli na plecach na murawie i najwidoczniej się opalali, Iker i reszta siedzieli po prostu na ławkach szczerząc się do siebie nawzajem, a Torres stał z rękoma na biodrach miażdżąc wzrokiem jakąś brunetkę. Owa brunetka zaciskała mocno szczękę z postawą niczym lustrzane odbicie tego pierwszego.

Torres i Lewandowska proszę szanownego Państwa.

Pokręciłam głową z wielkim uśmieszkiem na twarzy i zbliżyłam gorący kubek do ust pozwalając moim oczom powędrować w kierunku parkingu.

Dookoła dobiegały krzyki, oklaski i wrzaski zebranych ludzi. Cały przód zawalony był ciałami, kamerami i banerami.Różnokolorowe, różnej wielkości i z różnego materiału. Było ich tak dużo, że nie sposób ich zliczyć. 

Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Gdziekolwiek pójdę ludzie mnie zauważali, prosili o autografy czy zdjęcia. Moja kariera wokalna którą postanowiłam zakończyć zanim się tak na prawdę rozpoczęła wcale nie pomagała. Ci, którzy nie interesowali się piłką nożną znali mnie właśnie przez nią. Podobno pierwszy singiel cieszył się dość dużym zainteresowanie i dużo ludzi nie przestawała dopytywać się o powody mojej decyzji. 

Wszystko było trudne. Codziennie budzę się zastanawiając czy aby na pewno dobrze postępuję. Czy to jak kieruję moim życiem jest właściwe. 

Mój wzrok kilkakrotnie przebiegł po zebranym tłumie. Tylko jeden plakat zwrócił moją uwagę. 

Trzymały go małe blade rączki, równie małej dziewczynki. Jasnobrązowe włosy splecione były w dwa długie, grube warkocze, które sięgały aż ramion dziewczyny na których siedziała. Miała na sobie koszulkę Ikera. Jej różowo bladą twarzyczkę zdobił przepiękny, pełny uśmiech. Baner był biały, a napisy czerwone. Dość prosty, można by rzec. Ale to, co tam widniało, dotarło do samego środka mojego pustego serca.

" Dla mnie już wygrałaś."

Te słowa sprawiły, że chciałam pobiec i wyściskać ową młodą damę i wycałować jej rumiane policzki. Nie zastanawiając się dużej szybkim krokiem podeszłam do Ikera siedzącego na ławce nieopodal.

- Elo! - uśmiechnął się jak mnie zobaczył.

- Siema. Masz może ochotę zrobić dziś dobry uczynek? - zapytałam słodko.

- No jasne, kapitan Casillas zawsze do usług. - wyszczerzył się wstając. Wywróciłam oczami.

- Widzisz tą małą dziewczynkę? - odwróciłam się na pięcie wskazując na małą szatynkę.

- Tą z dobrym gustem piłkarskim? - zażartował nawiązując do swojej koszulki. - O co chodzi?

- Tak, tą z fantastycznym gustem piłkarskim.- odparłam z wyraźnym sarkazmem. - Dałbyś mi może swoją koszulkę? Chciałaby ją jej dać. Widzisz napis jaki trzyma? - uśmiechnęłam się nie ściągając oczu z tej wesołej istotki.

Casillas zmarszczył lekko brwi wstając i wędrując wzrokiem w stronę tłumu.

- Awwwwwwwwww! No, widzę widzę. Już rozumiem. Mogę nawet pójść z tobą? - zaoferował widocznie rozumiejąc dlaczego chcę to zrobić.

- Na prawdę?! - podskoczyłam z wielkim bananem na twarzy - Byłoby super! 

Iker zaśmiał się radośnie na moje dziecinne zachowanie. 

- Dobra to poczekaj tu ja idę tylko powiedzieć trenerowi.

- Tak jest panie kapitanie- zasalutowałam odwracając się z powrotem w stronę dziewczynki. 

Nie zrozumcie mnie źle. Wszystkie napisy były bardzo fajne. Jednak większość z nich była w stylu : Torres kocham Cię! 

A ten był inny. Szczery i piękny. Co bardziej mnie zadziwiło, że trzymała go ta mała dziecina. Co najważniejsze, było skierowane z serca i dawało mi radość i nadzieję. 

Skoro ona we mnie wierzy, to dlaczego ja mam tego nie robić?

- Gotowa? - usłyszałam głos Ikera zerkając przez ramię. Szedł w moją stronę w białym podkoszulku, z czerwono żółtą koszulką reprezentacyjną przewieszoną przez szyję.

- Jak nigdy dotąd! - zawyłam ciągnąć go za rękę.

Z każdym krokiem przez nas wziętym, krzyki stawały się coraz głośniejsze. O ile to jest jeszcze możliwe. Iker zaczął machać do tłumy szczerząc się jak dziwak. Pokręciłam głową i z wielkim uśmiechem na twarzy zaczęłam ciągnąć go do miejsca gdzie stało to małe cudo. 

Ale Iker się zatrzymał.

- Mam lepszy plan. Poczekaj tu. - krzyknął na tyle głośno żebym go usłyszała i podreptał do ochroniarza. Patrzałam ze zmarszczonymi brwiami jak Casillas szepczę coś do niego, wskazuje na tą małą dziewczynkę a potem na mnie. 

Huh?

Ochroniarz pokiwał kilka razy głową po czym zaczął przepychać się przez tłum. Iker odwrócił się do mnie machając mocno, wyraźnie dumny jak paw. Po chwili ujrzałam jak wspomniany pan rozmawia z dziewczyną, który trzyma szatynkę na ramionach. Najpierw zmarszczyła zdziwiona brwi, ale z sekundy na sekundę wielki uśmiech rozpromieniał jej twarz. W pewnym momencie spojrzała na mnie i pokiwała głową do ochroniarza. Nie wiedząc o co chodzi, pomachałam do niego lekko jak idiotka. Następnie cała trójka zaczęła przepychać się w stronę bramy. 

Spojrzałam jeszcze raz na Ikera ale on mnie zignorował podpisując parę autografów szalejącym dziewczynom. 

Piski i pytania wzrosły jeszcze bardziej gdy Paul (ochroniarz) otworzył bramę i wpuścił do środka naszych gości. 

I wtedy zrozumiałam.

Iker zaprosił ich do środka żebym mogła ich poznać.

Awww! 

Mój nowy bohater!

Obserwowałam jak dziewczyna ściąga małą z ramion by jej małe stópki mogły dotknąć miękkiej trawy. Dziewczynka stanęła łapiąc mocno za nogawkę szatynki i rozglądając się z szeroko otworzonymi oczami. 

Uśmiechnęłam się niepewnie podchodząc do nich.

- Dzień dobry! - zawołałam wesoło do dziewczyny, która cały czas się uśmiechała i kucnęłam przed dziewczynką, która chyba dopiero teraz mnie zobaczyła.

-Cześć kochanie. - wyszczerzyłam się lekko w obawie, że ją wystraszę. Była taka słodziutka i cały czas się rozglądała. Wyobraźcie sobie moje, jak i chyba wszystkich zdziwienie kiedy ona rzuciła się na mnie zarzucając swoje maciupkie rączki na moją szyję. Rzuciłam Ikerowi krótkie spojrzenie i objęłam małą podnosząc ją w ramionach. 

Zaśmiałam się serdecznie całując ją mocno w główkę.

- Jak ci na imię skarbie? - zapytałam gdy uniosła lekko główkę. W tym momencie czułam jakby świat dookoła się zatrzymał.

Wszystko stanęło i znikło pozostawiając mnie całkiem samą z parą wielkich, okrągłych oczu koloru mlecznej czekolady.

Z oczami Davida.

Czułam się jak zaczarowana, wciągnięta w piękny trans pochłaniający każdą cząstkę mnie.Wyciągnęłam lekko drżącą dłoń i delikatnie przebiegłam opuszkami palców wokół oczek dziewczynki która przyglądała mi się z zainteresowaniem. 

Po kilku sekundach mrugnęłam kilka razy i kaszlnęłam lekko posyłając jej lekki uśmiech.

- To jest Zara.- odezwała się starsza dziewczyna podchodząc do nas. - Przepraszam, pewnie jest zdenerwowana, nie wie co robić. Jest wielką fanką.

- Piękne imię. - uśmiechnęłam się do nieznajomej. - Ja jestem Gabriella.- kontynuowałam wyciągając rękę w stronę dziewczyny, którą od razu złapała. - a to jest Iker.- wskazałam na stojącego obok nas bramkarza.

- Tonia. - uśmiechnęła się witając Ikera. - Straszanie nam miło. 

- Lubisz piłkę? - zwróciłam się do Zary, która głaskała mnie po włosach, na co wszyscy zaśmieliśmy się głośno. Pokiwała szybko główką rumieniąc się uroczo.

- To bardzo dobrze się składa! Bo mamy dla ciebie prezent.- zwróciłam się do Ikera z wyczekującą miną. 

Po kilku sekundach na szczęście załapał i ściągnął koszulkę z szyi zawieszając ją lekko na główkę dziewczynki. Mała zadarła nosek do góry robiąc zabawną minkę więc wszyscy zachichotaliśmy. Posłałam Ikerowi zabawne spojrzenie i pomogłam jej pozbyć się ciężaru kładąc je między nami.

- To jest koszulka Ikera. Bardzo chciał ci ją podarować. - powiedziałam do niej powoli obserwując jak uśmiech rozpromienia jej malutką twarzyczkę. Zaraz pisnęła z rozradowania wyciągając rączki w stronę Ikera, który wyglądał jak jeleń w blasku reflektorów ale szybko się otrząsnął wyciągając ją z moich ramion by chwilę później tulić ją do siebie.

Stałam tak obserwując tych dwoje kiedy znajdująca się obok mnie Tonia odezwała się nagle odwracając się od sceny rozgrywającej się przed nami.

- Nie wiem co powiedzieć. Mała strasznie się uparła by tu przyjść. Nawet się nie spodziewałam, że mogłybyśmy was poznać. Strasznie wam dziękuje.

- To nic takiego. Jest kochanym dzieckiem. Na prawdę spodobał mi się jej plakat, myślisz że pozwoliłaby mi go zatrzymać? - uśmiechnęłam się odklejając wzrok od Ikera i Zary, którzy pokazywali sobie głupie miny chichocząc jak dwie dziewczynki.

Dwie dziewczynki.

No wiecie, bo Iker jest chłopakiem?

Nieważne.

- Bardzo chciała żebyś go zauważyła i uwierzyła w to co jest tam napisane, więc pewnie tak. - uśmiechnęła się lekko spoglądając na dziewczynkę.

-Uff, dzięki Bogu. Myślałam, że będę musiała wyrwać go jej siłą.- zażartowałam na co obie się zaśmiałyśmy. - To twoja córka?

Tym razem to ona zachichotała.

- Nie, nie. Zara to moja siostra.- uśmiechnęła się ponownie, ale w jej oczach widniał smutek. 

- Wszystko w porządku? - zapytałam zaniepokojona kładąc jej rękę na ramieniu.

Pokręciła głową i otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej Iker truchtając w naszą stronę z Zarą na barana.

- Hej, Zi chciała poznać resztę chłopaków, idziemy?- zapytał nie czekając na odpowiedź i mijając nas w podskokach. 

Rude much? 

Oboje uniosłyśmy jedną brew na przydomek jaki nadał Iker Zarze, niemniej jednak powlokłyśmy się za nimi.

- To co, będziecie na meczu? - spytałam kiedy szliśmy wolnym krokiem w stronę ćwiczących piłkarzy, którzy przystanęli teraz szepcząc między sobą i przyglądając się nam z zaciekawienie. Posłałam Cescowi zabawne spojrzenie widząc jak wyraźnie obczaja Tonię. 

- Chciałabym. Nie, nie idziemy. Nie mamy biletów. Nie stać mnie było na- zaczęła ale zamknęła buzię w obawie że powie coś więcej.

Chciałam zapytać ją o coś więcej ale zmieniłam zdanie wpadając na genialny (według mnie) pomysł.

- Mam pomysł. Mogę wam je dać. Zawsze dostajemy kilka dodatkowych biletów, ode mnie niestety nikt nie będzie mógł przyjść. Więc z miłą chęcią wam jej oddam. - zaoferowałam przystając. Tonia przystała również odwracając się do mnie z szeroko otwartymi oczami.

- Nie, nie. Nie mogę. Gabriella zrobiłaś dla nas już wystarczająco dużo, nie m- zaczęła paplać jak najęta kręcąc przy tym zaciekle głową ale jej przerwałam.

- To nic takiego, na prawdę. Zaraz mówiła, że jesteście największymi kibicami, a jak możemy grać bez naszych największych kibiców? Musicie iść! - wyszczerzyłam się. - Poza tym, możemy uznać to za podziękowania za tak piękne słowa na plakacie.- dodałam z miną zbitego psa, wiedząc że to ją przekona.

Zara miała około 6 lat. Energię i radość jaką ze sobą nosiła od razu napełniło mi serce. Nie wiem czy to przez jej piękno wewnętrzne, które nie trudno zauważyć, czy przez oczy, które mogły być lustrzanym odbiciem Davida, ale od pierwszej sekundy poczułam do niej niezwykłe przywiązanie. 

Tonia natomiast miała około 20 lat i była większą wersją swojej młodszej siostry. Jej uśmiech był szczery, ale również zagadkowy. Gołym okiem było widać jak bardzo się nawzajem kochały i o siebie troszczyły. 

Obie były wyjątkowe, tylko nie mogłam do końca zrozumieć dlaczego. Byłam pewna, że jest coś więcej. Chciałam poznać ich historię, dowiedzieć się kim są i dlaczego w ich oczach dostrzegam smutek. Ledwie, ale dostrzegam. 

Obie dały mi nadzieję, dlatego wiedziałam, że po prostu nie mogę pozwolić im teraz odejść. 

Więc zaprosiłam je na dzisiejsze wypad do kina.
________________________________________________________

             "Jeśli przyszła radość, lepiej ją przyjąć, niż bać się, że                                                          pewnego dnia się skończy."

2 komentarze:

  1. Uno... JA CHCE TORRESA I LEWANDOWSKĄ - WIĘCEJ!
    Dos... Zaczynam się bać że one będą jakoś spokrewnione z Villą (Chloe tylko nie płacz!)
    Tres... You make my day xD
    Czekam i się śmieje :*
    Happy New Year :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha o fuck! Chloe, weź bo teraz mi pomysły do głowy wwaliłaś z tym pokrewieństwem D; hahha nie miałam takiego planu o; HAPPY NEW YEAR!! NIECH TEN NASTĘPNY BĘDZIE LEPSZY!!! ;*

    OdpowiedzUsuń