sobota, 11 maja 2013

Rozdział 35:Kmieciu.



-Auuuuuuuuuuuuuuuuuuu!-oboje krzyknęliśmy łapiąc się za głowy. Raczej ja złapałam się za głowę, a Iker za ramię, w które wpadłam z impetem próbując wydostać się z pokoju.

-Witam Cię szanowny kolego, przepraszam Cię szanowny kolego.-wyszczerzyłam się po czym odwróciłam wkładając klucz do zamka w celu zamknięcia drzwi. 

Nie chcielibyśmy chyba aby jakaś Naga Klata znów nam tam wparowała, prawda?

-To moje nieudactwo w końcu mnie wykończy,przysięgam.-mamrotałam do siebie walcząc z kluczem.

-Nie wiem czy moję biedne ramię przeżyję zderzenie z twoją potężną głową.-powiedział ze zrezygnowaniem Iker masując swoje "biedne" ramię. Nie zwracałam większej uwagi na to co mówił. Wyłapałam za to "potężną głowę"
.
-Czy ty powiedziałeś, że ja mam potężną głowę?-odwróciłam się mierząc w niego kluczykami.

-Yyyyy...nie ? -wycofał się Casillas.

I DOBRZE.

-Masz szczęście, a teraz pomóż mi zamknąć drzwi, kmieciu.-rzuciłam w niego kluczykami które złapał. Niestety, dodam.

-Kmieciu?-zapytał ale kiedy zauważył, iż nie mam zamiaru mu odpowiadać wziął się za zamykanie drzwi.-Ach te baby. Nic tylko utopić-burknął pod nosem.

-Proszę?-zaciekawiłam się gotowa do bójki. Nie wiem czy wam wspominałam, ale lubię drażnić się z chłopakami, szczególnie z Ikerem. Z niego taki dżentelmen. Czasami po jakiejś "kłótni" naprawdę myśli że się obrażam i wtedy kupuję mi czekoladki, które oczywiście przyjmuję z chytrym uśmieszkiem.

-A nic, mówię tylko że masz bardzo ładną fioletową sukienkę.-wyszczerzył się.

-Beżową Iker, beżową.-jęknęłam mentalnie uderzając się w czoło. Ten człowiek nie umiałby kłamać, w celu ratowania życia. 

A co jakby to życie było moje?! 

Muszę go nauczyć przebiegłej sztuki kłamania. Tak, właśnie znalazłam swój najbliższy cel w życiu.

-Co?-spytał się zmieszany zamykając drzwi. Jakoś łatwo mu poszło. Może to przez te bicepsy? Spojrzałam na siebie. 

Nieeeeee, też mam takie.

-Sukienka Iker. Ona jest beżowa.-kręciłam głową z niedowierzaniem, chowając kluczyki do małej torebki.

-Aha, no ta. Jasne, przecież wiem Gabriella, przecież wiem.-popchnął mnie w stronę schodów szczerząc się jak Kot-Dziwak z Alicji w krainie czarów.
_____________________________________________________
Okazuję się,że wszyscy już dawno zeszli do jadalni. Ooo prawie wszyscy, cześć Victor. a Iker był na tyle miły aby na mnie poczekać, nie to co ta banda oszołomów którzy już pewnie czyhają na dole z cieknącą ślinką.Głodomory jedne.

-Też nie mogłeś znaleźć tej idealnej sukienki?-spytałam chytrze, przytrzymując Valdesowi drzwi do windy.

-Ha ha śmieszne, bardzo.-odparł.-Skoro mowa o sukienkach, to bardzo ładną masz. Lubię beż.-wyszczerzył się.

-Hah! Widzisz Iker-odwróciłam się do przyjaciela-Nie wszyscy są upośledzeni wzrokowo jak ty.

-Ha ha.-odparł opierając się o ścianę windy.

-A co do ciebie-odwróciłam się z powrotem do Victora.-To bardzo mi się podoba twój krawat! -wyszczerzyłam się.-I spodnie!-dodałam szybko.

-Takie beżowe-dodałam po raz kolejny po czy oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

-Ma się ten gust nie?-zaśmiał się.

-Dlatego możesz oficjalnie zostać moim partnerem od mody, ok?-szturnęłam go lekko w ramię.

-Ale jazda! No jasne. To zasługuję na....zdjęcie!-wyszczerzony po uszy sięgną do kieszeni po mały aparat.

-O nie! Znowu?!-jęknął Iker.

-Tak Iker, znowu. Problem?-wyszczerzyłam się odwracając się z powrotem do Victora.-Z rąsi?

-Z rąsi, definitywnie.-odparł po czym ustawiliśmy się porządnie, Valdes przewieszając swoją wielką łapę przez moje ramiona. Już mieliśmy zrobić zdjęcie,gdy nagle...

-Ej!!!!! A ja?!-zawył Iker rzucając się na nas, przez co wyszło zdjęcie na którym Valdes ma taką minę http://najbardziej.com/wp-content/gallery/rzuc-se-z-kuli-mina/smieszne-miny-miotaczy-004.jpg ,a cała twarz intruza znajduję się pod moją ręką (próbowałam go odepchnąć) i w efekcie tylko ja wyszłam ładnie!
 :D

 I właśnie z tego powodu, gdy tylko obejrzeliśmy zdjęcia, a chłopacy byli zbyt zajęci leżeniem na podłodze ze śmiechu, szybko ukradłam aparat chowając go jeszcze szybciej do torby. 

Będę miała czy ich szantażować.

-To od razu ląduję na facebooka-zadeklarowałam wychodząc z windy uśmiechnięta od ucha do ucha.

-Nie odważyłabyś się-odparł niepewnie Valdes.

-Czego by się nie odważyła?-spytał Torres schodząc ze schodów. Czyli nie byliśmy ostatni! Ciekawe co on tam tak długo robił...

-Wstawić tego-ostrożnie pokazałam mu aparat, aby te hieny go nie dopadły-na facebooka.-dodałam sugestywnie unosząc brwi żądając poparcia.

-O fak! Valdes co ty masz z gębą?!-wybuchł niepohamowanym śmiechem, zyskując u mnie plusa.

A big one.

-Odważyłaby się.-dodał próbując się opanować.

-Hah! Widzicie-krzyknęłam dumna.-Ale-uniosłam palca wskazującego.-powinniście mnie lepiej znać i wiedzieć, że go od razu nie wstawię.

-Będziesz nas nim szantażować?!-spytał z niedowierzaniem Iker.

-Właśnie! Ja..-nie dokończyłam bo oboje panowie rzucili się na mnie. 

Bezczelnie się na mnie rzucili.

Dobrze, że stałam trochę dalej koło Torresa, więc wepchałam go im w ramiona i ruszyłam biegiem, na ile się dało w moich wygodnych butach. A na długo się jednak nie dało bo po 10 sekundach wpadłam na małego, siwego dziadka.

Małego, siwego dziadka?!

-Witam trenerze. Przepraszam trenerze.-rzekłam próbując złapać oddech.

-O Gabriella dziecko, właśnie miałem Cię szukać.-uśmiechnął się ściskając mi ręce.-Osły cię gonią czy co?-zaśmiał się.

-Słucham? A nie, nie.-odparłam, potem zauważyłam nadciągających piłkarzy.-Chociaż tak. Osły.-dodałam uśmiechając się cwaniacko.

Del Bosque zaśmiał się serdecznie gdy Valdes i Iker podeszli, pewnie obawiając się trenera, ha.

-Trenerze.-powitali go razem posyłając mi "the evil eye".

-Osły-odparł Del Bosqe skinieniem głowy, co wywołał mój śmiech i zonk na twarzach piłkarzy.
____________________________________________________
Pomieszczenie w którym miała odbyć się kolacja usytuowane było na samym dole i jak się potem dowiedziałam tam także będziemy jadać w trakcie naszego pobytu tutaj. Gdy tylko weszła od razu rzuciło mi się w oczy ogromne zdjęcie La Furii Roji (ale super) wiszące a głównej ścianie jadalni. Ogólnie cała sala udekorowana była w czarno-czerwone-żółte kolory co wyglądało jeszcze fajniej.

-Pozwoli trener, że usiądę z chłopakami?-zapytałam Del Bosque zauważając, że ciągnie mnie w stronę stolika VIP-ów, kątem oka widząc Cesca machającego do mnie z miną "Come here or die".

-Wiedziałem, że będziesz chciałam z nimi usiąść-zaśmiał się-Jednak najpierw dziecko chodźmy się przywitać.

-Aha. No. Oczywiście.

Podeszliśmy razem do VIP-table (pfffttt) gdzie siedzieli między innymi prezydent FIFA, Joseph Blatter oraz prezes reprezentacji Angel Maria Villar.

Wujek przywitał się serdecznie ze wszystkimi po czym zwrócił się do mnie.

-Panowie, chciałbym przedstawić Wam moją asystentkę, Gabriellę Morenzo.

-Tak się cieszę, że postanowiłaś wrócić.-przywitał mnie Villar mocno ściskając (czyt.dusząc).-No Panowie, możemy już świętować zwycięstwo, nie ma mowy byśmy z nią przegrali.-dodał siadając.

-Oj bez przesady.-zaśmiałam się rumieniąc.

Ja się rumienię?! 

Oł god, schodzę na psy.

Przez kolejne 10 minut chodziliśmy do innych stolików witając się m.in z trenerem reprezentacji Anglii i arbitrami. Męcząca robota.

-To ja już pójdę, dobrze? Jak będziesz mnie potrzebował to wyślij kogoś po mnie-uśmiechnęłam się przytulając Del Bosque.

-Jasne dziecko, baw się dobrze!-pomachał do mnie odchodząc do swojego stolika. 

Hmmmmmm, teraz tylko trzeba podjąć trudną, bardzo trudną sprawiedliwą decyzję gdzie usiąść aby żaden z innych stolików się nie obraził.

Chłopcy wcale mi tego nie ułatwiali, zostawiając jedno miejsce wolne przy każdym z czterech stolików. Teraz decyzja wydaję się o wiele łatwiejsza, dzięki chłopcy. 

Naprawdę, aż chyba potne się na cztery części by wszystkim dogodzić.

Podeszłam więc do stoiska z ponczami udając bardzo zainteresowaną kubkami "Furri Roji", tak naprawdę obserwując dokładnie obiekt docelowy.

Mogłam wybrać Matę, małego, słodkiego Matę którego tak lubię, ale wtedy musiałabym wziąść Torresa z Ramosem (nie), Silvę (uhymmm maybe?), Alonso (Łi) noi Casillasa, który pewnie knuję teraz jakby to ukraść mi torebkę(bardzo NIE). Mogłaby też pójść do mądrych ludzi czyt.Reina, Nacho,Juanfran, Pedro, Albiol, Iniesta, do wybryków natury:Vades, Puyol, Pique, Xavi, Cazorla, Fabregas ( sory Carles, to wszystko przez te włosy, gdyby nie one to wiesz,wszystko cool)
lub ostatecznie do tych bardziej zrównoważonych :Arbeloa, Busquets, Navas, Soldado, Alba, Etxebarria.

A) Nie jestem mądra (aż tak).

B) (nie jestem wybrykiem (chyba).

C) Przepraszam Cię Pedro, ale nie. 

Więc zostaję mi opcja numero 1 na którą się godzę tylko ze względu na Matę, małego, bezbronnego Matę. A tak naprawdę to nie chodzi o to, że go lubię ale o to, że może obroni mnie przed Casillasem. No bo skoro on :
http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2012/05/22/article-2148085-133A8118000005DC-146_468x307.jpg
przez niego płaczę, to dlaczego nie Iker? Wiecie, Juan nie jest taki niewinny za jakiego się podaję, naprawdę.

Mata, you badass.

Albo mogę być większym badass i pójść do Nagiej Klaty-pomyślałam zauważając Harta w towarzystwie ładnego bruneta. Nieeeee, jestem dziwna ale nie jestem zdrajcą. Zresztą kto by odmówił sobie szansy na denerwowanie Ikera? No bo na pewno nie ta Pani.

-Eloł dzieciaki. Zostaliście wybrani spośród wielu, nie wszyscy są godni więc czujcie się zaszczyceni. Możecie całować po stopach-przemówiłam dramatycznie, podchodząc do stolika numero uno znajdującego się na samym środku sali.

-Do czego?-Casillas

-Coooo?-Fabregas

-O co ci biega?-Ramos.

-Nawdychała się benzyny. Ignorujcie ją. -Torres.

-Chodzi jej o to, że z nami usiądzie. Prawda Gab?-Mata.

Właśnie dlatego Cię lubię Juan.

-Wiesz co, tak masz rację-uśmiechnęłam się.

-Ja?-zmieszany Torres.

-Nie ty debilu.-Mata

-El stupido-Casillas

-Co za ciołek-Alonso

-Właśnie pożałowałam własnej decyzji, a ja się przecież nigdy nie mylę.-ja pod nosem z ręką na czole w geście face-palmu.

-Nie Fer, tylko ty pijesz benzynę, którą kradnież z cudzych baków, bo nie stać cię na nic innego.-rzekłam legalnie siadając między Alonso a Ramosem. 

Nie myślcie tylko sobie, że tam znajdowało się miejsce wolne, o nie. Siedział tam Torres ale wykorzystałam fakt, że teraz stał szukając czegoś więc się wślizgnęłam, a co.

-Ejjjjjjjjj!

-Coooooooo?-posłałam mu moją wyuczoną minę Kota ze Shreka. 

Oglądanie Shreka 2 kilkanaście razy robi cuda.

Niestety cuda znikają gdy ogląda się go with Torres.

-Nie zadziała.-wyszczerzył się podchodząc bliżej.

-Ale Fer! Iker jest zły, boję się go.-odparłam zmieniając minę na tą zbitego psa.

-Wypad.-wyszczerzył się jeszcze bardziej.Wiedząc, że przyjęłam złą taktykę postanowiłam sprawdzić tą która zawsze działa.

MANIPULACJA.

-Jak mi pozwolisz tu zostać to na najbliższy mecz z Argentyną wyjdziesz w pierwszym składzie.-odparłam z nadzieją co wywołało zonk na twarzach wszystkich obecnych przy stoliku. No dobra, to było mało trafne skoro Torres i tak by wyszedł zważając, iż jest teraz najskuteczniejszym napastnikiem reprezentacji. Szlag.

-Jak się zgodzisz to wyślę Ci dzisiejszą fotkę Victora i Ikera i będziesz mógł ich szantażować ze mną!-rzuciłam szybko gdy próbował mnie przesunąć z krzesłem. 

Rude much?

-Ok.-powiedział krótko i poszedł usiąść obok zszokowanego Ikera.

Sama się zszokowałam, serio. Nie wiedziałam, że z Torresa taki manipulant jak ja. 

I like yu!

-Partnerzy?-podekscytowałam się.

-No jaha.-zaśmiał się Fer sięgając po wino.

Wyszczerzyłam się zadowolona. Po chwili zauważyłam creepy wzrok jaki Iker posyłał mojej torebce więc schowałam ją za plecy opierając się wygodnie.

-Więc Gabriella, jaki plan na sobotę?-spytał po chwili Xabi.

-W sumie to...-nie dokończyłam bo z głośników poleciały słowa prezydenta FIFY.

-Pragnę z całego serca powitać wszystkich obecnych na uroczystej kolacji otwarcia zgrupowania. Jak pewnie zauważyliście mamy tutaj dwie zamiast jednej reprezentacji w związku z pewnymi problemami technicznymi ale mam nadzieję, że nikomu to nie sprawi żadnych nieprzyjemności. Wraz z zarządem rozmawialiśmy już z obydwoma trenerami i chcielibyśmy zapewnić, iż ta sytuacja nie wpłynie na przygotowanie obu drużyn. Na szczęście obiekt zapewnia więcej niż jedno miejsce treningowe więc spokojnie starczy miejsca dla wszystkich. A teraz chciałbym zaprosić na krótki filmik. Dziękuję.-uśmiechnął się siadając po czym wszyscy zaczęli bić brawa.

Film składał się z fajnych posklejanych fragmentów z poprzednich mistrzostw i treningów. Cała sala wybuchła śmiechem gdy na wielkim ekranie pojawił się fragment gdzie Pique z wielkim bananem na twarzy podstawia nogę Fabregasowi, który wywraca się na Puyola, w efekcie czego oboje padają na twarz. W plenerze widać Del Bosque z face-palmem i mnie wypluwającą wodę ze śmiechu.

Ah, piękne chwile to były.
-To jak z tym planem-rzucił Xabi po zakończeniu filmu.

-No wiesz myślałam, że ja przyjadę tylko jako ozdobą a wy zrobicie hokus-pokus i wygracie-wyszczerzyłam się.-A tak na serio to jeszcze nie rozmawiałam z trenerem, ale jeszcze dzisiaj dostanę wszystkie dane i wskazówki które przygotował przed wyjazdem.

-To będzie trudnym mecz.-dodał Iker.-No wiecie Messi i Higuain.

Casillas miał oczywiście rację. W sobotę gramy pierwszy mecz z Argentyną,bardzo trudnym rywalem, jak nie najtrudniejszym w naszej grupie, które prezentowała się tak:

Grupa E :
-Hiszpania
-Argentyna
-Dania
-Holandia

-Naszym głównym celem jest pierwsze miejsce w grupie Panowie, o ile to nie jest oczywiste.-dodałam sięgając po Tortillę.

-Pierwsze miejsce w grupie jest celem wszystkich drużyn Gab-wtrącił Ramos.

-No co ty mówisz, naprawdę?-zadrwiłam polewając tortillę pysznym sosem. Mniam.

-O, a właśnie co do Argentyny. Słyszałem, że ich bramkarz może nie wystąpić. Problemy z nadgarstkiem czy coś-odezwał się Torres.

-U! Przydatne info. Może zagrają bez bramkarza?

-Jasne.

-Mhm.

-Żal mi cię.

-No przecież żartuję!

-MHHHHMMMMM-wszyscy.

Żal.
-Ok! Kolej na zdjęcia!-krzyknęłam po godzinie z podekscytowaniem podnosząc się z krzesła.-Kto wie może tym razem będzie Cię widać Iker-dodałam śpiewającym głosem.

-Super!-zawył Ramos także podnosząc się z krzesła.-Idę stanąć koło Ikera.

-To my też.-powiedział Mata ciągnąc za sobą Torresa.

Może któryś z was zrobi zdjęcie żebym ja mogła ustawić się koło reszty, no wiecie dawno nie miałam z wami! Nieeee a co tam, wykorzystamy sobie ciebie.

Zemszczę się.

-Ok, ok. Troszkę bliżej Sergio. No dobrze. Na trzy krzyczycie FURIA! Raz, dwa, trzy iiiiiii -przeciągnęłam.

-Najpierw idę zrobić zdjęcia innym stolikom.-dodałam z chytrym uśmiechem odsuwając aparat z przed twarzy.

-EJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJ!!!

-To za te wcześniejsze przedrzeźnianie!-szepnęłam głośno z zadowoleniem oddalając się od stolika.

-To ona to jeszcze pamięta?

-To było jakąś godzinę temu!

-Ciągle jej przypominałeś Torres, matole!-usłyszałam za sobą.

Rozglądając się po sali wpadłam na pomysł aby pobawić się w tajniaka i porobić zdjęcia z ukrycia.Tak dla szantażu. Strzeż się Valdes, nadchodzę.
_____________________________________________________

Busquets ma jedno ucho większe od drugiego? 

-Interesujące-pomyślałam oglądając zdjęcie które przed chwilą zrobiłam. Hmmm, mogę to wykorzystać do pozyskanie tej jego super fajnej poduszki, którą ciągle ze sobą nosi.
_____________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz