Za godzinę David wraca z treningu. Trener dał mi wolne, toteż postanowiłam ugotować jakiś obiad, w związku z tym, że od dziś mam tutaj mieszkać. Dość szybko się przyzwyczaiłam do nowego otoczenia, w końcu często tu bywałam. Nie umiałam gotować, więc postanowiłam nie eksperymentować za bardzo i zrobiłam spaghetti (wiem, banalne, ale cóż). Nakryłam do stołu i skoczyłam na górę się przebrać w letnią sukienkę, bo było strasznie gorąco.
Pewnie zastanawiacie się jak potoczyło się moje życie w ciągu tych sześciu miesięcy. Muszę powiedzieć, że się zmieniłam i to chyba na lepsze. W każdym bądź razie tak uważa Pique, który twierdzi że jest najlepszym psychologiem w mieście i z zaciekawieniem obserwuje moją "ewolucje" psychiczną. Chyba bardziej dojrzałam i nauczyłam patrzeć na świat bardziej optymistycznie niż dotąd. Mam przy sobie wspaniałych przyjaciół i chyba to trzyma mnie na duchu. Karierę odstawiłam na bok i teraz w pełni skupiam się na mojej pracy. Pewnie w podjęciu tej decyzji pomógł mi Cesc, który stwierdził że jeśli odejdę to już nigdy nie pójdzie do fryzjera, a wszyscy wiemy jak by się to skończyło. Dzisiaj wprowadziłam się do Davida. W końcu zrozumiałam, że nie mogę do końca życia ignorować miłość, bo kiedyś się na niej zawiodłam. Jeżeli chodzi o samego zainteresowanego to David wyszedł ze szpitala, opinia lekarza okazała się błędna i dwa tygodnie temu zagrał swój pierwszy mecz od wypadku. Czasami sama się zastanawiam jak to jest możliwe, że jesteśmy teraz parą i w dodatku bardzo udaną. Zdarzają nam się małe kłótnie, jak to w związku, ale poza tym wszystko jest idealnie. Dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam.
Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie delikatnie od tyłu.
-Cześć kochanie-powiedział mój chłopak po czym pocałował mnie w szyję.
-Jeju ale mnie przestraszyłeś.-odwróciłam się na palcach i pocałowałam go w usta, tak leciutko ponieważ strasznie lubiłam się z nim droczyć. Nie minęła sekunda a mój pocałunek został odwzajemniony. Trwał on o wiele dłużej i przepełniony był namiętnością. Po chwili oderwałam się od Davida i wtuliłam się mocno w jego silne ramiona.
-Kocham Cię, tak strasznie Cię kocham David.- Spojrzałam w jego czekoladowe oczy w których było widać ogromne szczęście. Byłam dumna z siebie, że to moja osoba go tak uszczęśliwia.
-Też ciebie kocham maleńka-powiedział czule po czym znowu mnie pocałował.
-Zrobiłam obiad-powiedziałam gdy już skończyliśmy się całować (przyzjane, że było to dość trudne).
-Mmmmm no właśnie chciałem się spytać co tak pięknie pachnie.
-Nie przesadzaj, kucharką to ja nie jestem. Zrobiłam twoje ulubione spaghetti.-uśmiechnęłam się i usiadłam na przeciwko Davida który już zabrał się do jedzenia.
-Mam dla ciebie niespodziankę-powiedział gdy zakończył już konsumowanie mojego spaghetti.
-Takk? A cóż to za niespodzianka?-powiedziałam zaciekawiona po czym usiadłam mu na kolanach.
-Ty, Ja, Hawaje-mruczał mi do ucha.
-Co ty mówisz?-odwróciłam się w jego stronę.
-Mówię, że zabieram cię na Hawaje. Jutro o 18:00 mamy samolot.
-Nie żartujesz?!
-Ależ skąd-powiedział śmiejąc się.
-O ja! Ale się cieszę!-powiedziałam a raczej pisnęłam głośno po czym się do niego mocno przytuliłam.-Dziękuje David.
-Nie ma za co,w końcu oboje zasługujemy na wakacje.
-A co z moją pracą i twoimi treningami?
-Rozmawiałem już z trenerem i oboje mamy tydzień
wolnego. Znaczy się jutro jeszcze musimy iść. Chłopacy stwierdzili, że muszą nas jakoś odprawić...
wolnego. Znaczy się jutro jeszcze musimy iść. Chłopacy stwierdzili, że muszą nas jakoś odprawić...
-Czyli rozumiem impreza?-przerwałam mu z uśmiechem na twarzy.
*Śmiech* - Pewnie tak, pomysł był jak się domyślasz Pique i Fabregasa.
-Dobra, w końcu pożegnać się jakoś trzeba.
-No, Leo już mi zadeklarował, że będzie do ciebie codziennie dzwonił po porady psychologiczne, bo stwierdził że Pique to taki psycholog jak z niego baletnica.(mówiłam już, że Leo chodził na balety jak miał 8 lat? d; ). Nagle wyobraziłam sobie Leosia w stroju baletowym tańczącego do utworu Celine Dion "My heart will go on" i oboje buchnęliśmy śmiechem.
______________________________________________________
______________________________________________________
-Jutro przyjeżdża do mnie Dagmara-powiedziałam gdy siedzieliśmy razem na kanapie oglądając jakiś tani, głupkowaty serial hiszpański, a raczej David oglądał, a ja pisałam sms'y.
-Dagmara?-spytał nie odrywając oczu od ekranu.
Dlaczego faceci oglądają takie szmatławce? Co za nieogar, nie rozumiem. Ilekroć oglądam takie gówna zawsze robi mi się niedobrze. Nie ma to jak np."M jak Miłość" Polskie seriale są przynajmniej sensowne a nie ciągle love love i love. Co to jest kurna? Ja się pytam CO?! A tak a propo, oglądał ktoś śmierć Hanki?? d:
Dlaczego faceci oglądają takie szmatławce? Co za nieogar, nie rozumiem. Ilekroć oglądam takie gówna zawsze robi mi się niedobrze. Nie ma to jak np."M jak Miłość" Polskie seriale są przynajmniej sensowne a nie ciągle love love i love. Co to jest kurna? Ja się pytam CO?! A tak a propo, oglądał ktoś śmierć Hanki?? d:
-No taaa, opowiadałam ci o niej nieraz. Przylatuje na wakacje. Szkoda tylko, że nie wiedziałam wcześnie o twoich planach, bo bym ją jakoś uprzedziła, że nas nie będzie.
-A no coś kojarzę. Nie przejmuj się, coś się poradzi.
-Ciekawe co, przecież nawet nie odbiorę jej z lotniska, bo ona przylatuje po naszym odlocie -.- -powiedziałam z grymasem.
David w końcu oderwał wzrok od monitora ( o.OOO WOWWW, brawa dla niego) i spojrzał na mnie.
-Mam pomysł.
-Dawaj.
-No wiec jak już wiesz Fernando też jutro przyjeżdża z Londynu.
-Iiiii????
-No i może się nią zajmie przez ten czas? Pokaże jej miasto czy coś.
-Serio? No spoko, byłoby fajnie. To weź do niego zadzwoń i się spytaj.
-Ok.-David wstał i udał się w kierunku pokoju po komórkę.
-Ty David, tylko uprzedź go, że ona jest z deczka nienormalna.-zaśmiałam się w stronę chłopaka.
-A Torres nie grzeszy inteligencją, więc chyba będzie dobrze-zaśmiał się razem ze mną.
-Ano masz rację.
Może znajdą wspólny język-pomyślałam.
A tak serio,to nie.
Znam Dagę od dzieciństwa, jest moją "psiapsiółą" jak to mówią. Czemu twierdzę, że jest psychiczna? A no bo jest. Przekonacie się sami...
Rano...
Obudziły mnie promienie słoneczne, które bezczelnie wdarły się do naszej sypialni (pomińmy fakt, że zapomniałam zasłonić żaluzji ). Wyciągnęłam rękę w celu odnalezienia telefonu, który o dziwo zawsze leżał w jakimś, dziwnym, bliżej nieokreślonym miejscu,a David znajdował swój zawsze tam, gdzie go wcześniej zostawiał.
Ja się pytam.
Boże,waj mi?!
-Kurna, gdzie ten obdżekt jest?-powiedziałam do siebie.
Ponieważ, 10-minutowe poszukiwania mojego telefonu nie dawały skutku, sięgnęłam po komórkę Davida, który mimo dużego hałasu jaki pewnie stworzyłam, klnąc pod nosem, dalej spał (o.O) i zadzwoniłam do siebie. (Czy to nie brzmi trochę dziwnie, zaraz ....stop, to brzmi BARDZO dziwnie. Ale cóż,jak się nie ma do kogo, to się dzwoni do siebie, c nie?)
Zaraz poczułam wibracje na łóżku. Rozglądałam się, zaczęłam przewracać pościel i poduszki i nic.
-Kurwa-zaklnęłam.-Gdzie to gówno może być?
-Aha!-krzyknęłam głośno i zrzuciłam Ville z łóżka-Jesttt!-ucieszyłam się na widok mojego telefonu, który jakimś bardzo podejrzanym trafem znajdował się "pod" moim chłopakiem.
-Ałłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłł!-po chwili usłyszałam krzyki dochodzące z pod łóżka.
-Eeee sory misiek-powiedziałam z taką miną http://kwejk.pl/obrazek/654166/ouo.html gdy ten już nawlekł swoje ciało z powrotem na tą górną część łóżka.
-Matkę ci parówką zabiłem, że mnie tak brutalnie potraktowałaś?-spytał trochę oszołomiony chłopak.
-No sory .. szukałam.. Eeeeej!! Te sadystyczne komentarze możesz zachować dla siebie!-powiedziałam wychylając twarz zza komórki.
-Sadystyczne? Kobieto, ty nie wiesz jakie rzeczy nasuwają się na myśli ...
-Dobra, spadaj Villa. Wiem, że masz dziwne myśli ale nie musisz się dzielić. Sądzę, że z pewnością przeżyję bez tych informacji.-stwierdziłam z przekąsem.
-Okej szefowo. To co mogę się wreszcie dowiedzieć dlaczego próbowałaś mnie zabić, tak żeby wyglądało to jak zwykły wypadek? Pewnie w myśli śmiałaś się tym swoim szatańskim śmiechem, który stosowałaś gdy w głowie nasuwały ci się jeszcze bardzo szatańskie plany. A swoją drogą to trochę tak jak w "Pile II" a może III, nie mogę sobie przypomnieć-stwierdził udając że myśli. No HELOOUUŁŁŁ, przecież ludzie jak on nie myślą!
-Jaki oszołom! Oficjalnie stwierdzam, że powinieneś udać się do najlepszego psychiatry w mieście.
-Bardzo śmieszne-A teraz daj buziaka za tą zniewagę-powiedział i bez mojego pozwolenia zatopił swoje gorące wargi w moich.
Kila namiętnych chwil potem...
Zjedliśmy śniadanie które przygotował Ej Guaje i poszliśmy na górę się ubrać. (David paradował w samych szortach a ja w jego koszuli, tylko nie myślcie sobie nic wy zboczuchy d;) Ubrałam dres i moje kochane muchy, z którymi nigdy się nie rozstaję. David skoczył jeszcze po dwie butelki wody i pojechaliśmy na stadion. Dojechaliśmy po ok.15 minutach, w drodze dyskutując o naszym małym wypadzie na Hawaje. Muszę dodać, że spóźniliśmy się troszkę... uppss. Eee tam mi to ujdzie na sucho, ale nie chciałabym być teraz w skórze Villi o.O David pobiegł migiem do szatni się przebrać a ja udałam się na murawę Camp Nou. Wszyscy już tam byli (oprócz Davida się wie, ten to ma tupet) Przywitałam się z trenerem, oczywiście przy okazji przepraszając go za spóźnienie swoje i Davida (biedna ja, musiałam zwalić całą winę na siebie, bo by mi chłopaka dzisiaj wykończyli. I co by było wtedy z moim Vacations? Nie żebym byłam samolubna, nie nie ... skądże znowu.)
-Mojaaaaaaaa myszka!-krzyknął w moją stronę Pigue-Chodź do nas!-kiwnął ręką na znak bym do nich podeszła. Oprócz tej istoty z kanałów był tam jeszcze Victor, Messi, Cesc i Xavi.
-Elo-uściskałam się ze wszystkimi po kolei. Oczywiście mój uścisk z Messi trwał najdłużej gdyż twierdził, że nie widział mnie wieki. Te "wieki" to dla niego zaledwie 13 godzin, ale cóż.
-Dobra romeo puść już ją-odezwał się David który właśnie do nas dołączył-Ona jest moja-złapał mnie od tyłu, a ręce splótł na moim brzuchu.
-Ja jestem swoja Panie Villa. A teraz proszę pana bardzo, niech Pan mnie puści i zabierze się do roboty,-Tu skierowałam się do wszystkich-bo lenistwem Panowie nic nie wygracie.
-Ale...
-Nie ma żadnych ale Panie Fabregas. Co ja tu widzę czyżby komuś robiły się boczki?-tutaj wskazałam na "boczki" piłkarza. Tak naprawdę tam nic nie było, no ale oczywiście nasz chłopaczyna nie skumał aluzji.
-Serio?! Oszz kurwa-krzyknął Cesc i od razu pobiegł robić brzuszki.
-Serio, serio...tylko się nie zniechęcaj bo niedługo będziesz wyglądał jak mamut.-powiedziałam a wszyscy w brech.
-Jaki debil, ja nie mogę!-zaczął się histerycznie śmiać Xavi.
-A wy co się tak gapicie?-podniosłam jedną brew do góry, ilustrując grupkę piłkarzu która właśnie mi się przyglądała.-Nie słyszę odpowiedzi. Też chcecie wyglądać jak mamuty? Swoją drogą to nawet sexyy jest, taki tłuszczyk wystający spod koszulki ,arrhhh-powiedziałam poważnie w stronę bandy która wyglądała jak cierpiącej na umysłowe ADHD istoty. Nie musiałam już nic więcej mówić, bo cała reszta zanim zdążyłam powiedzieć "Banan" już na dobre ćwiczyła brzuszki.
-Ahh trzeba mieć to podejście.-powiedziałam do siebie i skierowałam się w stronę ławki gdzie siedział Guardiola.
-To co, jakie plany na dziś?-spytałam trenera gdy usiadłam obok niego.
-Dzisiaj postanowiłem dać im więcej luzu. Po ostatniej wygranej z MU zasługują na to. (Taaaa już ja wiem na co oni zasługują, na porządnego kopa w dupę w stronę księżyca, ooo tak ja bym się tym zajęła. O kurna chyba nie udziela mi się rozmawianie przez Skajpaja z Dagą o.O )
-No fakt. Chłopcy zagrali znakomicie.
-Wiem, dlatego dzisiaj nie będzie ćwiczeń, tylko zagrają sobie mecz, a ty z nimi.
-Zonk o.O-Ja?
-Tak ty Gabriello. Musisz im pokazać jak się gra, w końcu kiedyś sama byłaś piłkarką, a do tego znakomitą.
-Alee...to było tak dawno temu.
-Gry w piłkę się nie zapomina (o.O i tu mnie ma -.-). Swoją drogą dlaczego zrezygnowałaś?-
-Czy ja wiem.... może po prostu uznałam, że się do tego nie nadaje, chyba raczej mężczyźni powinni uprawiać tę dyscyplinę sportu.
-Chciałbym tylko żebyś wiedziała, że gdybyś postanowiła jednak wrócić na murawę, w roli zawodnika, to nasze drzwi są dla ciebie otwarte i ZAWSZE BĘDĄ-zaakcentował ostatnie słowa.
-Nie wiem co powiedzieć...
-Nic.Po prostu nad tym pomyśl.
-Dobrze.
Nim zdążyłam się dobrze zastanowić, trener już wybierał składy.
-Pierwszy skład to : Pinto na bramce, Puyol, Adriano na obronie, pomocnicy to Fabregas, Keita i Thiago, a atakujący to Pedro i Villa. Drugi skład to:Valdes na bramce, Pique i Alves na obronie, Iniesta, Xavi i Mascherano pomocnicy oraz Messi wraz z Gabriellą na ataku. Po wypowiedzeniu ostatnich słów przez Guardiolą cała grupa tlenionych trolli patrzała się to na siebie, to na trener, to na mnie.
-Co się tak gapicie jakbyście ogórka kiszonego zobaczyli?Skopiemy wam dupę i tyle z was będzie-parsknęłam dumnie po czym przybiłam żółwika z Lessim (Messi,Lessi wróć!)
Zaraz,czy ja wam mówiłam, że mieliśmy grać mecz? Hłe hłe dobre mi sobie. Te cioty już po 30 min leżały na murawie, no oczywiście oprócz mnie, Lessiego, Pique i Villi. Więc było to jakby trzech na jednego, biednego Davida. Pique po moich prośbach i groźbach (niepotrzebne wykreślić) zgodził się przejść do "drużyny" przeciwnej. Villa co chwilę próbował mnie zdezorientować, wciskając mi jakieś bajery typu "Eee misiu, wyglądasz bardzo sexi w tych spodenkach" ale nieeeee, nie ze mną takie numery Panie V. Guardiola tylko się na nas gapił i o mało się nie zesikał ze śmiechu, ale cóż. W końcu wygraliśmy 5:4!!(No dobra,nie duża to była wygrana, ale zawsze coś) Nie licząc kilkunastu "niechcących" fauli na Davidzie i Pique muszę przyznać,że meczyk był udany, dostałam nawet oklaski za hat-tricka ;)
Potem poszliśmy skoczyć pod prysznic i się przebrać.
Przy pożegnaniach na lotnisku (przypominam, że nie będzie nas TYDZIEŃ) myślałam, że będę musiała zostać po prośbach i groźbach(nic nie skreślać) ze strony Messiego (groził, że skoczy z wieży Eifla jak odjadę.) No oczywiście tłumaczenia, że to tylko tydzień (niestety, tylko tydzień -.-) nic nie dały. W końcu, po 10 minutach nawijania z mojej strony i strony chłopaków, którzy swoją drogą mieli niezły ubaw, Leo dał mi swoje zdjęcie (stwierdził, że powinnam codziennie budzić się przy nim i przy nim zasypiać, żebym za mocno nie tęskniła o.O No comment) mogliśmy wreszcie z czystym sumieniem odlecieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz