sobota, 11 maja 2013

Rozdział 14:W Hiszpanii Tlenek,a na Hawajach my.



 Dagmara, Barcelona.

Kolega Gabrielli, Cesc odebrał mnie z lotniska i odwiózł do domu Davida, gdzie miała spędzić tydzień z nijakim Fernando Torresem. Nie powiem że jestem z tego powodu zadowolona. A co jak mnie zgwałci czy coś? O nie, niech on sobie to wybije z głowy bo mu przedstawię swój prawy sierpowy. Ah tak, nie przedstawiłam się. Jestem Dagmara Lewandowska. Mam 21 lat i jestem młodszą siostrą Roberta, a zarazem przyjaciółką Gabi. W końcu mam moje wymarzone wakacje i przyjechałam do Hiszpanii! Nie myślcie sobie, że jestem kolejną głupią laską która leci na kasę piłkarzy. O nie, co to to nie. Mam trochę dziwne hobby, znaczy się dla mnie to nie, ale Gabi twierdzi że jestem nienormalna. A więc chodzę na ustawki. No co? Ja po prostu to kocham!

Fabregas uparł się, że wejdzie ze mną żeby zobaczyć czy ten koleś już tam jest i czy nie będę sama. Wziął moje walizki i weszliśmy do środka. (Nie, nie wykopałam drzwi, choć miałam na to wielką ochotę, ale otworzyłam kluczem który David zostawił Cescowi, żeby mi je dał.) 

Muszę przyznać,że niezła chata ;)

-Fer!!!!!!! Jesteś?!!!!!!!!!!!!!-wydarł się na cały dom Cesc i poszedł w stronę salonu. Taa, widać że czuję się jak u siebie, pewnie spędza tu kupę czasu (czyt.na libacjach alkoholowych).

-Co?! Pali się?!-krzyknął zdezorientowany blondyn zbiegający ze schodów. Blondyn? Co ja gadam to jakiś tleniony blondyn, oo mam już dla niego ksywę.

TLENEK.

Razem z Cesciem widząc jego minę wybuchnęliśmy śmiechem. Blondas zdążył się zorientować (ooo wow.), że nic się nie pali i nikt nie próbuje się włamać na hajs.

-Fabregas ty cepie! Wystraszyłeś mnie!-krzyknął.

-Też miło mi Cię widzieć
-Elo stary-powiedział już normalnie Tlenek i się przywitał z kolegą.

-Ekhem ekhem.-chrząknęłam gdy zauważyłam, że nikt nie zwraca uwagi na moją osobę.-Ej helołłłłł chyba nie jestem aż taka mała, że mnie nie widać-powiedziałam zirytowana.

-E sorka-powiedział Cesc. Tlenek stał i się gapił na mnie jakby zobaczył co najmniej Angelinę Jolie.-To jest Dagmara Lewandowska-wskazał na mnie-a to Fernando Torres-tu wskazał na Tlenka. Nie widząc żadnej reakcji z naszej strony, dodał-Fer bardzo mi miło cię poznać. OO tak Dagmaro, też strasznie miło mi cię poznać.-powiedział wykonując przy tym dziwne gesty. Teraz to reakcja była natychmiastowa. Zaczęłam się brechać.
-Ahahhahahaha taaaa, bardzo miło mi go poznać. Akurat. Będzie miło jak będziesz trzymać się ode mnie z daleka.-zilustrowałam go wzrokiem i udałam się na górę wybrać sobie pokój, zostawiając osłupiałych chłopaków sam na sam. 

No co? 

Od razu było widać że chce się ze mną przespać czy coś, tak mu ślinka ciekła. Cesc chyba niedługo po tym wyszedł bo słyszałam zamykające się drzwi. W całym domu było cicho więc gdy już się rozpakowałam, zeszłam na dół z nadzieją, że Fabregas zabrał ze sobą Tlenka. Oczywiście Bóg debili nie słucha. Zastałam Torresa na kanapie oglądającego jakiś magazyn. Nie zwracając większej uwagi na niego poszłam w stronę kuchni.

-O jesteś, a myślałem że tam umarłaś-usłyszałam za plecami.

-Taaa Kaczor Donaldo mnie zajebał.

-Ej, czemu jesteś taka wredna? Nic nic nie zrobiłem-wyszczerzył się.

-Ja ci zaraz mogę coś zrobić.-zkwitowałam. Ten się już nie odezwał. Wzięłam szklankę mleka i poszłam na górę.

                                    Gabriella,Hawaje.

Rano obudziłam się cała w skowronkach. Byłam taka szczęśliwa, że nawet nie wiem jak wam to opisać. Mam wspaniałą pracę, kochającą rodzinę i jeszcze bardziej kochającego chłopaka u mojego boku. Nic więcej nie było mi potrzebne, ważne żeby on był zawsze przy mnie. Uchyliłam lekko jedno oko i spojrzałam w stronę gdzie powinien leżeć mój ukochany. No właśnie POWINIEN. Miejsce obok mnie było puste, nie było tam niczego, nic, zero nada, niente, nichts. Zaczęłam macać owe miejsce by się upewnić, że nikogo tam nie ma. Potem zajrzałam pod łóżko, ale tam też nic nie było, nic oprócz naszych ubrań. Sama myśl o ubiegłej nocy wywołała u mnie wielkiego banana na twarzy. Cieszę się, że swój pierwszy raz spędziłam właśnie z nim, a nie z żadnym innym facetem.-No dobra księżniczko, czas poszukać twego księcia, bo wygląda na to, że nam spierdolił-pomyślałam i zaczęłam rozmyślać nad ewentualnym miejscem spoczynku moich ubrań. Jak się pewnie domyślacie, nie znalazłam ich. Taaaa, głupi ma zawsze pecha. Sięgnęłam po koszulę Davida, która leżała, a raczej zwisała z telewizora i się w nią przyodziałam.

-No tak, mogłam się tego spodziewać-powiedziałam sama do siebie, widząc jak wyglądam. (Jeżeli nie rozumiecie co mam na myśli, to powiedzmy, że się prawie w niej utopiłam). Nie znalazłam jego spodenek, a jedynie swoje stringi (leżały za doniczką) więc je założyłam ,związałam włosy w niesforny kok i ruszyłam w poszukiwania zaginionego Pana V. Zajrzałam do łazienki, nic, do salonu też nic. Została mi jedynie kuchnia. No tak, mądra to ja nie jestem. Przecież to facet, a jego myśli wyglądają mniej więcej tak : Seks, śniadanie, seks, obiad, seks, kolacja. Nie wiele myśląc wparowałam do kuchni jak oświecona. Skutek? Lecące jajka w moją stronę. Ale helołłł refleks to ja mam, a co! Schyliłam szybko głowę a jaja wylądowały na ścianie. No lepsza ściana niż moje piękne włosy. (10 pkt + dla mojego małego ego). A właśnie, o czym to ja.... a! No więc David gapił się na mnie jak na kapustę przypominającą sałatę. Widząc jego minę zaczęłam się brechać jak opętana.

-Boże hahahahahhahahahahhaha Gdybyś hahahahahhaa widział ahhahahahahha swoją hahahahhahaha minę hahahahahhahahahha-ciągnęłam mój kabaret ale teraz na podłodze. David odłożył tylko patelnię (tak, te jajka pochodziły z patelni) i zaczął niebezpiecznie się do mnie zbliżać.

-Villa, co ty robisz-powiedziałam już trochę poważniej.

-Nic, nic-powiedział podchodząc do mnie.

-Ostrzegam, odsuń się ode mnie-rzekłam z trudem powstrzymując śmiech .I dupa, nic to nie dało bo właśnie podniósł mnie z podłogi i przewiesił przez ramię jak worek kartofli.

-Puść mnie!-zaczęłam się znowu śmiać.

-Nie puszczę. Po śniadaniu, przy którym się tak natrudziłem, nie zostało nic.

-Taa,te jajka normalnie z ciebie wszystkie poty wycisnęły-stwierdziłam.

-Więc,-ciągnął dalej nie zważając na moje dogryski.-Teraz pozostało mi tylko zrealizować dalszą część mojego planu.

-Planu?

-Tak,planu, a teraz się nie wierć bo idziemy do łazienki.

-Do łazienki? No dobra, no comment-zachichotałam.- A tak a pro po ma pan bardzo ładny tyłek-powiedziałam, powstrzymując śmiech. Tak, Pan Wspaniałomyślnym nie pomyślał o tym, że mam teraz idealny widok na jego cztery litery. Dobra, ja nie narzekam .

-Ja miałem lepszy na twój, kiedy leżałaś rano całkiem odkryta-skwitował śmiejąc się.

-Ejjjjj!-powiedziałam oburzona.-Zboczeniec.
______________________________________________________

David już nic nie powiedział bo właśnie doszliśmy do łazienki, a raczej on doszedł, bo ja w tym czasie macałam jego tyłek (no co, trzeba korzystać) ale jemu to najwyraźniej nie przeszkadzało.

-A teraz idziemy pod prysznic.-powiedział powoli odpinając guziki swojej koszuli, którą miałam na sobie. On miał na sobie tylko spodenki.

-Tak jest Panie Kapitanie-powiedziałam z powagą po czym zrobiłam gest niczym Sylvester Stallone w "Niezniszczalnych" co wywołało wybuch śmiechu w pomieszczeniu. David delikatnie i namiętnie ściągnął moje stringi a potem ja jego spodenki. Odkręcił gorącą wodę i trzymając się za ręce weszliśmy pod prysznic.

-Mogę?-spytał mnie trzymając w rękach gąbkę.

-Oczywiście.-pocałowałam go lekko w nos.

David namydlił mi plecy i zaczął delikatnie je myć. Po chwili kreślił małe kółka palcami na moim nagim ciele co wywołało we mnie mały dreszczyk. Nagle poczułam jego wargi całujące moją szyję, a ręce na moim brzuchu...Odwróciłam się w jego stronę, a on złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Po chwili zaczął delikatnie pieścić moje piersi ... 
______________________________________________________
Po godzinie wyszliśmy spod prysznica. David wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Potem wyszedł gdzieś, mówiąc mi tylko że zaraz wróci. Postanowiłam trochę tu ogarnąć a przede wszystkim się rozpakować. (Pamiętacie,że nie mieliśmy na to czasu?). Chciałam najpierw znaleźć nasze ciuchy które były porozrzucane na podłodze ale po 15 minutach zrezygnowałam gdyż znalazłam zaledwie swoje buty i skarpetki Villi.

                          W tym samym czasie, u Davida.

Wracałem właśnie ze sklepu gdy zadzwonił telefon.

-Halo?

-A co ty taki heppi?-usłyszałem głos Pique.

-A po prostu jestem mega szczęśliwy.-odpowiedziałem rozmarzony.

-Yhhh, spoko?

-Co chciałeś?

-Nie będziesz zadowolony jak ci to powiem.

-Gadaj.

-Dobra.Więc .... no ten... bo musisz wracać.

-Co?! Pojebało Cię?!

-Mnie nie, ale trenera. Messi doznał kontuzji i nie mamy napastnika na środowy mecz z Valencią. Sorry David.

-Chyba oszalał jak myśli, że wyjadę teraz!-krzyknąłem.

-Villa nie masz wyboru, jesteś zobowiązany.

-Czy ty nie rozumiesz! Dopiero co przyjechaliśmy, a ja mam już wracać?! Nie mogę jej tego zrobić!

-David uspokój się, Gabriella na pewno zrozumie.

-Jasne. W ogóle to czemu Guardiola do mnie nie zadzwonił tylko ty?

-Po prostu uznałem, że będzie lepiej jak się dowiesz wcześniej i emocje wyładujesz na kimś innym a nie Guardioli bo by się to dla ciebie źle skończyło.

-Już ja mu kurwa pokaże. Dobra dzięki muszę kończyć.-powiedziałem już trochę ciszej i się rozłączyłem.

I co ja teraz kurwa zrobię?-Pomyślałem.

                                    Hotel
Właśnie skończyłam rozpakowywać swoją walizkę, gdy do pokoju wszedł David.

-Jest strasznie gorąco, idziemy na plaże?-spytał przytulając się do mnie.

-Jasne!-krzyknęłam i go pocałowałam.

-To ja pójdę po...-Nie dokończyłam bo David mi przerwał.

-Wszystko jest już przyszykowane. Twoje bikini jest w łazience więc idź się przebrać a ja poczekam.-Uśmiechnęłam się do niego i zniknęłam w łazience. 

Na półce było moje ulubione bikini w kolorze morskim, a na wieszaku zwiewna sukienka którą dostałam od Davida. Uśmiechnęłam się do siebie, na nogi założyłam japonki które stały koło drzwi i wyszłam.

-Proszę-David podał mi moje okulary przeciwsłoneczne.-Wyglądasz pięknie.

-Wszystko przygotowałeś?

-Mhm-wziął mnie za rękę i wyszliśmy w stronę plaży. Nie było daleko, bo nasz hotel ogólnie znajdował się na plaży. Było tu jak w bajce,ciekawe ile David za to wszystko zapłacił, pewnie fortunę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz