sobota, 11 maja 2013

Rozdział 27:Tak to się wszystko zaczęło.



Noi stało się. Weszłam na murawę Camp Nou, co było ogromnym krokiem z mojej strony.W ogóle dziwie się, że się na to zdecydowałam. A co będzie jak wspomnienia wrócą? Co ja gadam, na pewno wrócą, a wtedy znowu się rozkleję, co jest jeszcze pewniejsze. Ale przysięgłam sobie i jemu, że chociaż spróbuję. 

Chłopacy już się rozgrzewali, a kiedy mnie zobaczyli zrobili miny typu "To świnie nie latają?!".

Niepewnie im pomachałam i powolnym krokiem poszłam przed siebie.

-To już 10 miesięcy-westchnęłam, rozglądając się dookoła. Pamiętam jak przyszłam tu po raz pierwszy, kiedy David zaprosił mnie na trening. Chciałam po prostu wrócić myślami do tamtego dnia. Wtedy strasznie mnie denerwował, minęło sporo czasu zanim zostaliśmy przyjaciółmi, ale cieszę się że mnie na to namówił. Tamten dzień, uznałam za początek nowego życia, lepszego życia. Pamiętam, że po raz pierwszy od bardzzzoooo długiego czasu się śmiałam. No tak,ale to pewnie za sprawą Pique. Uwielbiam go, od razu wiedziałam że się zaprzyjaźnimy, to naprawdę świetny chłopak. Potem poznałam całą drużynę począwszy od Cesca i Messiego. Trener zauważył chyba jaki mam na nich wpływ (wcale im nie groziłam, jakby co), więc dał mi bardzo ciekawą propozycję, a mianowicie chciał abym została jego asystentką. Pierwsze mecze, wywiady, nieprzespane noce, miliony zdartych strun głosowych, kilka zawałów, kilka gróźb no i tak zostało do dziś. Znaczy się do 10 miesięcy temu. Po śmierci Davida uciekłam od piłki. Zaszyłam się w domu, całymi dniami siedziałam zapłakana na kanapie, tuląc do siebie jego zdjęcia i dalej płacząc.

No ale dziwicie się? 

Wciąż nie mogę w to uwierzyć, przecież tak niedawno patrzałam jak strzela piękne bramki, cieszy się jak opętany i posyła buziaki w kierunku ławki trenerskiej, dla jasności, to tam gdzie siedziałam ja. A teraz?
Teraz to już wszystko skończone... . 
_____________________________________________________

-Gabriella?-do dziewczyny podszedł niewysoki brunet. Lecz ona nie zwracała na niego większej uwagi, myślami była zupełnie gdzie indziej, a mianowicie przy nim. Rozglądała się po całym stadionie jakby chciała zapamiętać ten widok do końca życia.

-Halo???-chłopak pomachał jej przed oczami, już chciał ją potrząsać jednak został pociągnięty w innym kierunku przez starszego kolegę. 

-Cesc zostaw ją, nie widzisz że jest szczęśliwa? Daj jej trochę porozmyślać, to jej dobrze zrobi.-uśmiechnął się i po chwili razem oddalili się w stronę kolegów którzy najwidoczniej też o nie rozmawiali.

-Co ona tu robi?

-Nie wiem, właśnie. Coś mi tu śmierdzi-podrapał się po łysej głowie.

-Upsss, sorki. To przez Novie, fasolkę mi dzisiaj ugotowała.-uśmiechnął się blado napastnik Hiszpanii.

Pozostali nie zwrócili większej uwagi na zwierzenia kolegi, oprócz jednego, Bojana który ledwo powstrzymywał śmiech, Mata udał więc że ma focha.

-Myślicie, że przyszła nam pomóc?-spytał smutnie obrońca Blaguary.

-Nie wiem, ale bardzo bym tego chciał. Co się oszukujemy? Bez Davida już nigdy nie będzie tak samo, jesteśmy do dupy, pierdole to. Mam dość.-wkurzył się Fabregas kopiąc mocno piłkę.

-Fabs wyluzuj. Wiem jak ci ciężko... Wszystkim jest źle.-posmutniał Puyol.-Ale nie możemy nic zrobić.

-Nie jedźmy na MŚ.-rzucił nagle Pique.

-Coś ty, ocipiałeś?! Nie możemy tak po prostu nie jechać. Pamiętacie co było na meczu z Valencią?

Nic nie odpowiedzieli, tylko zgodnie przytaknęli. Dokładnie pamiętali co się wtedy wydarzyło...

Camp Nou,10 minuta meczu. FC Barcelona vs Valencia CF.

-Coś nie prawdopodobnego! Valencia strzela Barcelonie drugą bramkę w zaledwie 10 minut! To jest nie do opisania! Gracze Pepa Guardioli nawet się nie bronili. Ten mecz na pewno zapisze się w historii Futbolu, coś niewiarygodnego. Właśnie mamy jakieś zamieszanie w polu karnym Barcy.
-GOLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLL
LLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLL
LLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLL!!!!!!
3:0 dla Valenci,13 minuta gry! Katastrofa! Nie ma bramkarza! Gdzie jest Valdes?! 
-Proszę państwa!Gracze Blaguary schodzą z boiska!!! Najpierw Messi, wkurzony kopię w murawę i schodzi do szatni omijając zszokowanego Guardiolę! Za nim cała reszta! Co się dzieję?!

Tak... jak można tego nie pamiętać. Mecz został przerwany w 15 minucie gry. FC Barcelona musiała zapłacić 3 miliony grzywny za to co się stało, wszystkie gazety świata huczały przez kolejne 2 tygodnie po tym zachowaniu piłkarzy Katalonii. Ale cóż im się dziwić? Tego samego dnia rano dowiedzieli się, że ich kolega zginął w katastrofie lotniczej...

A co może być gorsze od straty najlepszego przyjaciela? Patrząc na ostatnie 10 miesięcy w wykonaniu Barcelony, można z pewnością stwierdzić, że nic gorszego nie mogło ich spotkać.
____________________________________________________
-Czas wziąć się w garść-powiedziałam do siebie i wytarłam samotną łzę z policzka.

-Cześć Wam, gdzie trener?-podeszłam do grupki stojących niedaleko piłkarzy.

-Cześć, eeeee trener jest u siebie.-odparł zmieszany Reina.

-Dzięki.-uśmiechnęłam się i zaczęłam oddalać się w stronę tunelu.

-Gab-...

-Tak?-odwróciłam się gwałtownie.

-A nie nic... chociaż w sumie to...no po prostu cieszymy się że przyszłaś.

-Ja też-uśmiechnęłam się ponownie.-Pogadamy później?

-Jasne.-odpowiedzieli chórkiem.

Po raz kolejny się uśmiechnęłam i weszłam do tunelu.
Zapukałam lekko w drzwi z napisem "Trener" i wzięłam głęboki wdech.

Nie musiałam długo czekać, bo po chwili usłyszałam głośne "Proszę".

-Dzień Dobry-weszłam delikatnie zamykając za sobą drzwi
.
-Kogo ja tu widzę, Gabriella!-podszedł do mnie i mocno wyściskał. Mój kochany wujaszek.

-Co cię do nas sprowadza? Proszę usiądź.-wskazał na fotel naprzeciwko siebie. Zerknęłam na jego biurko, gdzie leżały tony papierów.Wiedziałam, że właśnie teraz główkuje nad MŚ

-No więc,chcę...to znaczy chciałabym...-nie wiedziałam jak się wysłowić.

-Śmiało mów kochana.

-Chciałabym znowu zostać twoją asystentką.-powiedziałam niepewnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz