sobota, 11 maja 2013

Rozdział 33:Pierwszy dzień.



-Kto ostatni w wodzie ten ciota!-usłyszałam krzyk Pique, który biorąc długi rozbieg wskoczył do wody robiąc przy tym hałasu ile stado słoni biegnących po sawannie.

Mama od dawna mówiła, że jestem bardzo spostrzegawczą dziewczynką, dlatego też jako jedyna pozostałam całkowicie sucha po skoku Gerarda, chowając się szybko za jedną z licznych palm znajdujących się na obszarze hotelu.

Już po chwili w ślady Pique poszedł Cesc,Sergio,Santi,Victor oraz Pep, tylko ci normalni zostali na brzegu.

Wybrałam najwygodniejsze według mnie miejsce między Xavim a Martinezem. Rozsiadłam się na białym leżaku i chwytając za buteleczkę zaczęłam delikatnie i starannie kremować nogi i ręce.

-Xavi kreciku, posmarujesz mi plecki?-zwróciłam się do czytającego obok piłkarza.

-Jasne,larwo.-zachichotał.

-Ejjjjj.-skrzywiłam się ale wiedząc, że w każdej chwili może zrezygnować z udzielenia mi pomocy i w najgorszym wypadku przez kolejny miesiąc musiałabym chodzić z bolącymi plecami, wyszczerzyłam się podając mu krem z filtrem.

-Jeszcze tutaj-wskazałam mu lewą łopatkę.

-Już tu smarowałem.

-No wiem, ale tak fajnie masujesz!!!!!!!!-zaśmiałam się.

-Ejjj!

Tak jakby 10 minut temu nie skapnął się, że go przy okazji wykorzystuje podwójnie.

-Dziękować-wstałam ściągając kapelusz.

-Ejjj Gab, idziesz?!-krzyknął Reina z wody.

-Jasne, za chwilę!

-Bo jak nie, to sami po ciebie przyjdziemy.-rzucił Cesc wynurzając się tuż obok drabinek co nawiasem mówiąc wyglądało dość creepy.

Lub w połączeniu z tymi wielkimi oczami very creepy.

-Przecież mówię, że zaraz!-odwróciłam się na pięcie i zaczęłam go podtapiać lewą stopą.

-Ej chłopcy, idziecie do wody?-zwróciłam się do pozostałych, gdy postanowiłam przełożyć swoje idealnie zaplanowane morderstwo na później.

Ci jak małe, przerażone świnki uciekające przed złym wilkiem, energicznie potrząsnęli czuprynami.

-Eh,baby.-mruknęłam.

-Ja idę.-odwróciłam się za siebie i zobaczyłam podążającego w naszą stronę Torresa w samych, czerwonych kąpielówkach.

-O, jak fajnie że jesteś. Wchodzisz czy skaczesz?

-Skaczę.

Podszedł szybko do mnie i złapał mnie mocno za rękę.-Na bombę?

-Na bombę.-potrząsnęłam twierdząco głową.

Biorąc długi rozbieg i głęboki wdech wskoczyliśmy do basenu, ochlapując przy tym wszystkich znajdujących się w promieniu 10 m od wody.

-Ha, to się nazywa na bombę!!!-wrzasnęłam triumfująco zaraz po wynurzeniu.

-A jak!-Torres podpłynął do mnie przybijając mi żółwika, który nawiasem mówiąc wynurzył się z kompletnie innego miejsca niż gdzie oboje skoczyliśmy.

Gdy już się uspokoiłam, zwróciłam się do Fabregasa.

-Cesc, umiesz nurkować?-zapytałam z poważną miną.

Ten, z identycznym wyrazem twarzy odpowiedział, dumnie wypinając pierś.

-A jak.Patrzysz na mistrza Hiszpanii w nurkowaniu do lat 30.

-Taa, chyba do 5-burknęłam.

Mrugnęłam porozumiewawczo do Torresa, po czym oboje zaczęliśmy go topić.

Na żarty.

No, a może nie ...

W pewnym momencie puściłam Cesca i ruszyłam pędem do drabinek. Wdrapałam się pośpiesznie na ląd i odetchnęłam z ulgą.

-Ej, zdrajca!-krzyknął Fernando po czym zniknął pod wodą.

-Ciebie też wkrótce dorwę!-zagroził mi Fabregas w odwecie podtapiając Torresa.

-Mhaha, już się boję!-zaśmiałam się wyciskając wodę z włosów.

-Telefon!-wrzasnął ktoś z tyłu.

Nie mój, nie mój, nie mój. 

Proszę!

-Gabi telefon do ciebie!-rzucił obojętnie Xabi.

-Fuck.-zaklnęłam pod nosem.

-Już idę!-wstałam leniwie i sięgnęłam po komórkę trzymaną przez Alonso.

-Thx.

Odeszłam pośpiesznie na bok i wcisnęłam zielony przycisk.

-Halo?


-Gabriello, tu Bosque.

-O, dzień dobry. Kiedy trener do nas dołączy?

-Już jestem w drodze. Słuchaj dziecko, nastąpiła mała zmiana.

-Mianowicie?

-Wygląda na to, że będziemy musieli podzielić się rezerwatem z inną reprezentacją.

-Jak to?-jęknęłam. Proszę niech to nie będzie Portugalia.-błagałam w duchu.

-Jakaś awaria w Villa Gale, mówią że niedługo powinni się z tym uporać. Niestety do tej pory Anglia musi gdzieś trenować a najbliższy hotel spełniający wymagania FIFA zajmujemy my.

-Anglia? To znaczy Hart, Lampard, Rooney?

-Tak Gabi-zaśmiał się z mojego podekscytowania.

-Ale fajno! Znaczy się mam nadzieję, że niedługo uporają się z problemami by chłopcy mogli spokojnie przygotowywać się do Mistrzostw.-przybrałam fałszywo-poważny ton, przez co jeszcze bardziej rozbawiłam Bosque.

-Hm, no tak.Hmmm-nie musiałam go teraz widzieć by wiedzieć że patrzy na zegarek-Jesteście gotowi na sesję?

-Na sesję?-zdziwiłam się.-Na  sesję!!!-wydarłam się do chłopaków.-Tak jesteśmy gotowi na sesję.-dodałam spokojnie, wywołując kolejną radochę trenera.

-Oj Gabi, Gabi. To do zobaczenia po?

-Tak, tak.Do zobaczenia!-rzuciłam szybko wyłączając telefon.

-Nie słyszeliście?! Na sesję gamonie!-wrzasnęłam do osłupiałych piłkarzy.

Wariatka.

Tak to ja.

-Za 20 minut chcę widzieć wszystkich na dole!-dodałam idąc tyłem do wejścia, po czym upewniwszy się, że wszyscy dosłyszeli, odwróciłam się na pięcie i rzuciłam biegiem do windy.
____________________________________________________

-Jeden oficjalny,drugi sportowy.-powiedziałam oglądając wiszące stroję. Ściągnęłam z wieszaka prostą turkusową sukienkę na grubych ramiączkach i ruszyłam do łazienki. Sprawiłam sobie szybki prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy zostawiając je naturalnie falowane.

Umalowałam lekko oczy, umieściłam bezbarwny błyszczyk i byłam gotowa do wyjścia.

Ah,nie.

Jeszcze tylko zapakować drugi strój.

Mieliśmy mieć robione zdjęcia w oficjalnych strojach Reprezentacji na MŚ. Swój dostałam jeszcze przed wyjazdem.
Morenzo z numerem  2.

Złożyłam wdzianko delikatnie w kosteczkę i ruszyłam do wyjścia.

Cześć mamo.Jak tam Juanito? Już tęsknie! Powiedz mu, że go kocham i nie mogę się doczekać powrotu. U nasz wszystko dobrze. Hotel jest świetny, idealny na treningi po wygraną! :)
-Gabi

Wrzuciłam komórkę do torebki i wyszłam przed budynek.

-No, no nie spodziewałam się, że jesteście tacy punktualni.Szacun.-rzuciłam do chłopaków, wchodząc do autokaru. Usadowiłam się na samym końcu.

No co,raz można?

-Ohoho, patrzcie kogo tu mamy.-zagwizdał Ramos siadając po mojej lewej.

-No no, nie wiedziałem że się odważysz tu usiąść.-potwierdził Valdes siadając z mojej prawej.

-O co wam chodzi?-skrzywiłam się, uświadamiając sobie że był to zły wybór.

-Nic, nic.-powiedzieli na raz Pique i Fabregas zajmując dwa pozostałe miejsca na końcu. Jak się domyślacie wywołało to radochę w szeregach La Furii Roji.

Przewróciłam oczami.

Wszystko w porządku kochana. Juanito ma się dobrze, właśnie wróciliśmy do domu po długim spacerku. Trzymamy kciuki!!! 

Uśmiechnęłam się do telefonu.
Mój mały łobuzek.

-A właśnie!-podniosłam się z siedzenia i przeszłam na przód aby mieć oko na wszystkich. O mało się nie przewróciłam jak autobus ruszył.

-Słuchajcie!-krzyknęłam uciszając wszystkich.

-Mam wiadomość, od was będzie zależało czy będzie dobra czy zła. Otóż z przyczyn awaryjnych przez jakiś czas, nie wiem dokładnie przez jaki, będziemy dzielić hotel z reprezentacją Anglii.

-Co???????????????????????????????????????

-Jak to??!

-Ale super!!!!

-Dlaczego my?!

-Cisza!!!!!!!!!!!!!!!!-wrzasnęłam.-Nie zachowujcie się jak rozpieszczone bachory. Oczekuje od was powagi i dojrzałości.-Tu popatrzałam się znacząco na Cesca szczerzącego japę.-Widzę ,że niektórzy się cieszą, to dobrze. Nie chcę żeby wynikły z tego jakieś problemy. Bo jak nie, to nie będzie żadnych odwiedzin za tydzień. Jasne?

W odpowiedzi mruknęli coś w rodzaju "Yhyh"

-No, to załatwione.-wyszczerzyłam się i wróciłam na miejsce.
_____________________________________________________

Sesja trwała jakieś 3 męczące godziny. Najpierw zdjęcie zespołowe, potem indywidualne. Potem jeszcze jedenastki na pierwszy mecz. I tak dalej i tak dalej. Wróciliśmy około godziny 20:00. Przed hotelem zauważyła drugi, niebiesko-czerwony autokar.

-Zanim wyjdziecie.-odezwałam się znów stojąc na przodzie-Przypominam, że za pół godziny kolacja z FIFA. Ubierzcie się elegancko i nie zróbcie mi siary. Mówię do ciebie Cesc-krzyknęłam do piłkarza bawiącego się konsolą.

-Ja? Jestem, znaczy się będę grzeczny.-wyszczerzył się wracając do gry.

-Jasne.-burknęłam pod nosem.-Widzę, że nasi koledzy już przyjechali.-spojrzałam przez okno.-No cóż, miłego bratania!-uśmiechnęłam się i jako pierwsza wysiadłam.

Popatrzałam na piłkarski strój którego nie chciało mi się ściągać.
Miałam pół godziny na przebranie się w coś bardziej odpowiedniego.

Uśmiechnęłam się do recepcjonistki i ruszyłam do pokoju znajdującego się na środkowym piętrze.

-Ojejku przepraszam!!! Chyba pomyliłam pokoje!-strzeliłam buraka patrząc na umięśnione plecy mężczyzny odzianego jedynie w biały ręcznik wiszący nisko na biodrach.

-O, cześć.-uśmiechnął się zawadziacko odwracając przodem do mnie.

-Yyyy cześć. Sorki jeszcze raz.-skrzywiłam się i szybko odwróciłam na pięcie.

-Fuck jak można zgubić się w hotelu!-zaklnęłam stojąc na korytarzu.

-O, siema Gab.-podniosłam oczy i ujrzałam Alonso w drzwiach pokoju znajdującego się obok.

-Elo.Zgub- i właśnie wtedy mi coś zaświtało.-Czekaj, skoro wasz pokój jest tu.-wskazałam na niego.-To mój -

-Jest obok?-podpowiedział Xabi drapiąc się po karku.

-Tak, tylko że tam jest pół nagi koleś!- wrzasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz