-Ale jak to? Dlaczego?!- przytuliłam przyjaciela bardzo mocno, widać było że to przeżywa.
-Ona powiedziała, że mam sobie iść do ciebie.
-Do mnie? Czyli ja coś zrobiłam,t ak ?
-Tak, znaczy nie Gab, nic nie zrobiłaś.Ona po prostu myśli, że ja i ty... no wiesz...
-No rozumiem, ale powiedziałeś że my jesteśmy tylko przyjaciółmi, tak?
-Oczywiście, że tak! Ja ją kocham. Naprawdę. A z tobą.... Gabi jesteś moją najlepszą kumpelą, a z resztą David... nie mógłbym mu to zrobić.
-Zrobić co? O co ci chodzi? -spytałam zdziwiona
-Daj spokój. Może powiesz mi, że nie zauważyłaś, że się chłopak nam zabujał?
-David? We mnie? Akurat. Jesteśmy przyjaciółmi.
-No chyba tylko ty tak uważasz.
-No chyba ty za dużo wypiłeś!
-Może i tak ale ślepy nie jestem, on nie chce się przyznać ale ja wiem swoje. Zresztą spytaj Leo, jak chcesz.
-Kręci mi się w głowie.
-Gabi wszystko w porządku?-zmartwił się
-Tak,chyba....
-Dosyć, idziemy już, jest późno a ty za dużo wypiłaś.
-Nie chce iść.
-Bez gadania mi tu, idziemy i koniec.-widząc, że nie za bardzo mogę iść wziął mnie na ręce i zaprowadził do wyjścia.
-Gabriella! Co ci jest?-przybiegł mój braciszek.
-Za dużo wypiła, wezmę taksówkę i pojedziemy do mnie, niech się wyśpi.
-Czekaj, dlaczego do ciebie?
-Do mnie jest najbliżej, nie ma sensu jej ciągać.
-No dobra, tylko jej pilnuj bo jak nie to wiesz-powiedział Wojtek grożąc mu palcem
-Spoko, nie denerwuj się-rzekł Pique po czym wyprowadził mnie z klubu, dzwoniąc po taksówkę.
______________________________________________________
Za jakieś 30 minut byliśmy już u Gerarda.
-Nie chcę spać!-krzyknęłam gdy zauważyłam, że brunet prowadzi mnie na górę.
-Musisz, bez gadania
-No weź! Jestem głodna! Powiem Wojtkowi a on skopie ci dupe jak się dowie, że mnie głodowałeś-wystawiłam mu język.
-Naprawdę jesteś głodna czy tylko udajesz?
-Słowo skauta, no dobra nie byłam skautem ale naprawdę!-uśmiechnęłam się i uciekłam do kuchni.
Chciałam coś przygotować ale Pique był w lepszym stanie niż ja, więc on poszedł zrobić lasagne. Mnie zaprowadził do salonu, włączył jakiś film i dał mi mięciutki koc. Po 15 minutach danie było gotowe.
-Ale pychaa! Nie wiedziałam, że z ciebie taki dobry kucharz.
-Cieszę się, że ci smakuje. No widzisz wiele rzeczy o mnie nie wiesz-powiedział zadowolony po czym puścił mi zalotnie oczko.
Gdy już zjedliśmy,udaliśmy się do salonu. Ger usiadł na kanapie a ja wpakowałam się na niego i położyłam głowę na jego kolanach.
-Ej to nie fer że zawsze masz wygodniejszą pozycję!
-No widzisz -wystawiłam mu język
-Menda-uśmiechnął się do mnie.
-Ahh tak ?-wzięłam poduszkę i uderzyłam go mocno -Masz za swoje mendo pieruńska!- Po chwili żałowałam swojego ataku, ponieważ brunet zwalił mnie na podłogę a teraz siedział na mnie i mnie łaskotał.
W tym samym czasie...
-Hej Xabi, gdzie jest Gabriella ?-spytał szatyn.
-Wyszła jakąś godzinę temu z Pique,t rochę za dużo wypiła.
-Z Pique?!
-No tak,pojechali do niego żeby wypoczęła, jutro leci do Paryża więc wiesz, musi wypocząć.
-Jak to leci do Paryża?! Czemu mi nic nie powiedziała?!
-Wyluzuj stary! Co ty się tak o nią martwisz?
-Nie twoja sprawa.
Po 10 minutach...
-Ej Villa ! Gdzie leziesz?-podbiegł do niego Cesc
-Jadę do domu.
-Chyba cię powaliło na maksa.W takim stanie?!
-Nic mi nie będzie, jest OK.
-Ehe akurat, przez ostatnie 10 minut chlejesz piwo jak wodę, całujesz się z jakąś obcą panną i ty mi mówisz, że jest OK ?!
-Odpierdol się ode mnie Fabregas!-krzyknął szatyn po czym wyszedł z klubu, wsiadł do auta mimo sprzeciwu kolegów i odjechał.
______________________________________________________
Jechał szybko, bardzo szybko. Był wkrzurzony i mocno pijany. Nie mógł przestać o niej myśleć. O tym że ona jest tam, u jego przyjaciela,sama. Różne rzeczy przychodziły mu teraz do głowy, nawet te najgorsze. Nie zważając na swój stan, pędził przez puste ulice Barcelony. Była 2 w nocy. Nagle usłyszał dźwięk komórki.
-Halo ?-spytał niechętnie
-Kurwa Villa zwolnij!
-O co ci chodzi?!-Spojrzał w boczne lusterko i dopiero teraz zauważył, że jadą za nim dwa samochody.
-Nie! Mam dość, wiesz Valdes?! Mam po prostu dość!
-Czego kurwa masz dość?!
-Ja ją kocham głupku! Kocham Gabriellę a ona pewnie pieprzy się teraz z Pique !
-Co ty pierdolisz ?!
Nie usłyszał odpowiedzi.Gwałtownie zahamował. Wybiegł z samochodu i podbiegł do rozwalonego auta...
______________________________________________________
-Dzień doberek !-powiedziałam schodząc na dół, Pique już siedział w kuchni pijąc kawę.
-Dzień dobry królewno-uśmiechnął się do mnie po czym dał mi całusa w policzek.-Czymaj, częstuj się-podał mi talerz z kanapkami
-Dzięki, ummmm pyszne ! -odparłam delektując się nutellą.
-To co ,o której jedziesz
-O 12:00, a co ?
-O 12:00 ?! Bo wiesz .... jest 10:30.
-Co?!-wrzasnęłam wypluwając kawę, którą właśnie piłam. Ja pikole! Przecież ja nie mam tu swojej walizki, została w domu-powiedziałam łapiąc się za głowę
-Dobra mała, ty idź pod prysznic, przygotuj się i poczekaj na mnie, ja pojadę po twoją walizkę.
-Bożę dzięki Ger!-rzuciłam się na niego i od razu pobiegłam na górę.
-A klucze ? Nie będę się chyba do ciebie włamywał-krzyknął za mną śmiejąc się.
-A no tak! Trzymaj-rzuciłam mu z góry klucze do mieszkania.
______________________________________________________
-Bede tęsknić! -powiedział do mnie Pique, kiedy staliśmy już na lotnisku razem z Vivianą.
-Ja też! I to bardzo misiaki -przytuliłam ich mocno i wzięłam od Pique moją walizkę.-Będę za tydzień, więc się nie przyzwyczajajcie!-uśmiechnęłam się serdecznie.
-No pewnie, że nie-Pique wyściskał mnie mocno jeszcze raz.
Pożegnałam ostatni raz przyjaciół i udałam się w stronę samolotu. Żałuje,że nie ma Davida...chciałam z nim porozmawiać, ale nie było na to czasu. Szkoda.No cóż teraz muszę skupić się na interesach. Właśnie lecę do Paryży na nagranie teledysku. Wydaję płytę !Może to dziwne, ale od zawsze interesowałam się muzyką.
W tym samym czasie...
-A teraz szybko do szpitala!-powiedział brunet gdy szatynka zniknęła z pola widzenia.
-Co ?! Ale po co?!-rzuciła w jego stronę blondynka.
-David miał wypadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz